piątek, 20 stycznia 2012

Dawno obiecany przepis na mus czekoladowy mojego M.

Witam. Podepnę się pod blog mojej artystki, bo już od dawna prosi mnie bym Wam napisał technikę wykonania musu czekoladowego. Będzie to więc mój debiut blogowy.
Do wykonania tego deseru potrzebne będą:
• Czekolada gorzka, tylko prawdziwa, bez żadnych magicznych ulepszaczy – 300 g
• Jaja -5 szt.
• Śmietana 36% do ubijania – 0, 5l
• Masło – 5g (łyżka)
Przygotować sobie należy: rondelek, 3 miski, mikser, małą miseczkę lub inne nieduże naczynie, łyżkę, 6 pucharków o pojemności około 250ml.

Technika wykonania:
Do rondelka wlać wodę na około 5 cm i włożyć doń dopasowaną miskę, najlepiej metalową.
Postawić na ogień by woda zagotowała się. Do miski wsypać połamaną czekoladę i pozostawić do całkowitego rozpuszczenia.
W tym czasie oddzielić białka od żółtek. Z białek ubić pianę na sztywno. Następnie ubić śmietanę.Do rozpuszczonej czekolady dodać masło przemieszać do rozpuszczenia. Rondelek zdjąć z ognia i nie wyciągając z niego miski dodawać po jednym żółtku intensywnie mieszając mikserem. Czekolada zgęstnieje i nabierze połysku (jest Ok).
Wyjąć miskę z rondelka. Dobrze jest postawić ją na wilgotnej ściereczce lub ręczniku papierowym, zapobiegnie to obracaniu się miski podczas dalszego miksowania. Teraz w sumie najtrudniejsza część. Do czekolady dodajemy ubitą śmietanę w kilku porcjach.
Chodzi o to by nie dodać całości śmietany na raz, gdyż jest duże prawdopodobieństwo,że zrobią się grudki i zepsujemy sobie efekt musowatości ( o! ale fajne słowo wymyśliłem) naszego musu. Dodajemy więc śmietanę intensywnie miksując.Gdy wszystko się ładnie połączy, zmniejszamy obroty miksera na 1 i dodajemy do ubitych białekGdy uzyskamy jednolitą masę wlewamy ją do przygotowanych pucharków (szklanek czy co tam jest na to przeznaczone) i wstawiamy do lodówki na około 4 godzin. Mus stężeje. Dobrze wykonane zadanie da Wam dużo satysfakcji i zrekompensuje pracę dając w zamian gastronomiczny or..zm :)Porcja słodyczy delikatnie rozpuszcza się w ustach drażniąc swą aksamitnością podniebienie co daje rozkoszny efekt uniesienia.
Życzę smacznego.

sobota, 7 stycznia 2012

Spóźniona

Czy Ziemia zaczęła szybciej krążyć? Czy to ja nie potrafię nadążyć? Czas płynie mi nieubłaganie szybko! Wciąż mi go brakuje! Nawet nie wiem kiedy przeleciały święta, Sylwester... Wciąż wszystko jakoś tak w biegu... Dzieci, praca, dom, obowiązki i na przyjemności nie ma już miejsca. Wpadam na Wasze blogi, oglądam, wzdycham, ale często nie umiem nawet sklecić kilku słów komentarza, bo myślami jestem już przy tym co jeszcze mam do zrobienia. Jest mi z tego powodu wstyd, bo sama tak bardzo się cieszę gdy mogę przeczytać u siebie Wasze komentarze. Och! Gdyby tak można było zatrzymać czas, choćby go spowolnić!
Na szczęście teraz jest dłuższy weekend, pierwszy od dawna, kiedy może uda mi się znaleźć trochę czasu dla siebie.
Zacznę od nadrabiania zaległości tu. Choć już może nawet nie pasuje pokażę to co uszyłam przed świętami.
Mikołaj z reniferkiem powstał na aukcję szkolną. Pieniążki ze sprzedaży zasiliły konto Rady Rodziców, która w szkole mojego syna działa dość prężnie.I bałwanki,które bardzo przyjemnie się szyło.Gdyby nie (oczywiście!) brak czasu powstało by ich pewnie więcej.Zrobiłam jeszcze takie stroiki. Żadna rewelacja, ale co tam, też pokażę, żeby nie wyjść na całkowitego lenia :)
Do "dużego" pokoju: na sień:i wianek na drzwi wejściowe:Pochwalę się jeszcze jakie cudne prezenty dostałam.
Pierwszy od Kasi - materiały:i urocza,uszyta przez Kasię choineczka:
Drugi od Kuby i jego mamy Kasi:
I karteczka od Ines:
Jeszcze raz bardzo,bardzo dziękuję.

Na zakończenie jeszcze tylko zdjęcie Grafita szykującego się do śniadanka :D Bardzo kiepskiej jakości, ale nie mogłam się oprzeć :)
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję wszystkim, którzy dotarli do końca :)