Kiedy w czwartek wieczorem zabrałam się za szycie aniołka dla Pani z przedszkola mojej córci,mój syn popatrzył na mnie i stwierdził
"i kto to mi mówi żeby nie zostawiać nic na ostatnią chwilę ?". No cóż musiałam mu przyznać rację. Mogłam się usprawiedliwiać, że ostatnio miałam mnóstwo innych spraw, do tego remont przedpokoju, sprzątanie po nim, a to wszystko tuż przed moimi urodzinami, ale nie byłoby to w porządku,bo przecież mogłam zabrać się za to dużo wcześniej. Niestety moja organizacja szwankuje i to bardzo. Muszę się postarać żeby dawać lepszy przykład.
A tak było nie wychowawczo i przypłacone nerwówką. Nie wiem jak Wy to robicie!? Nie raz widzę posty z tekstem "wczoraj uszyłam", a pod nim jakieś cudeńko pełne pracochłonnych drobiazgów i szczególików! Mnie uszycie tego prostego aniołka zajęło 8 godzin! Zaczęłam o 18-tej, a skończyłam po drugiej w nocy. O siódmej wstałam niewyspana i z bólem karku, ale wszystko zrekompensowało mi zadowolenie na twarzy Pani po otrzymaniu prezentu:)
Na zdjęciu zrobionym telefonem niewiele widać, bo aniołek był już zapakowany, ale lepszego nie zdążyłam zrobić.
Przygotowałam też kwiaty.Zrezygnowałam z klasycznego bukietu na poczet własnoręcznie wykonanej takiej oto kompozycji.
Dla syna również przygotowałam kwiaty,ale ich zdjęcia niestety nie mam.
Na dziś to tyle. Mam nadzieję, że wkrótce będę się mogła pochwalić zmianami w przedpokoju. Na razie brakuje mi jednak paru drobiazgów, które dadzą końcowy efekt.
Jak zwykle bardzo Wam dziękuję za odwiedziny
i komentarze.
Pozdrawiam serdecznie,a wszystkim wybierającym się
na urlop życzę fajnej pogody :)