niedziela, 31 października 2010

Pierwsza próba.

Ten post to ukłon w kierunku wszystkich frywolikujących dziewczyn :) Teraz kiedy miałam okazję sama spróbować podziwiam Was jeszcze bardziej.

Tak jak pisałam,dostałam od Midii i Ines moje wymarzone szydełko do frywolików. Nie mogłam się doczekać kiedy go użyje. Wczoraj znalazłam wieczorem czas. Korzystając z pomocy kursów Midii zaczęłam próby. I o zgrozo! Jakie to przeciąganie szydełka jest trudne! Próbowałam i próbowałam,a ta nitka wciąż mi spadała. Ale zawzięłam się! I w końcu po jakiejś godzinie udało się! Jestem niecierpliwa więc od razu chciałam zrobić coś konkretnego :) Zajrzałam na stronkę Midii ze schematami. I tu dopiero się załamałam. Nic nie rozumiałam... Przeczytałam jednak wszystko po kilka razy, aż w końcu coś tam pojęłam:) I po prawie dwóch godzinach... Tadam! Powstał ten oto kwiatuszek o średnicy 2,5 cm :






Zrobiony szydełkiem 1mm z kordonka Cable
-jedno i drugie dostane od dziewczyn
.

Jeszcze nie pochowałam niteczek, ale bardzo chciałam się już pochwalić. I co myślicie? Chyba nie najgorzej jak na pierwszy raz?

Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję wszystkim tu zaglądającym.
Każdy komentarz sprawia mi ogromną radość. Czytam je po kilka razy :)

piątek, 29 października 2010

Prawdziwe szczęście

Budząc się rano nawet nie przypuszczałam, że będzie to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu...
Wszystko, co mnie dziś tak uradowało jest dla mnie tak samo ważne, zacznę więc od początku...
Dzień nie zapowiadał się wyjątkowo, raczej męcząco. Przed południem porządki, a po 13-tej wyjazd do teściów. Miał przyjechać pan robiący kuchnie i mama prosiła mnie o pomoc przy jej wyborze i projekcie. Gdy szykowaliśmy się do wyjścia zadzwonił telefon. To była Nika...
Nika we wrześniu miała urodziny. Z tej okazji bardzo chciałam zrobić jej niespodziankę. Niestety nie wyszło tak jak sobie zaplanowałam... Wyskoczyły małe problemy z dostarczeniem przesyłki i prezent, który dla niej zrobiłam trafił do niej dopiero dziś. Przez cały ten czas myślałam o tym czy jej się spodoba. Jak możecie same zobaczyć prace Niki są prześliczne. Miałam więc ogromną tremę. Tak bardzo zależało mi na tym żeby sprawić jej przyjemność... Gdy więc zadzwoniła z wiadomością, że paczuszka wreszcie dotarła i że zawartość jej się podoba, kamień spadł mi z serca i zrobiło mi się bardzo miło.
Teraz mogę już Wam pokazać co zawierała przesyłka.
W środku znajdował się ten oto lubiący poczytać i pobuszować w kłębkach wełny kocurek :)


Wychodziłam z domu uskrzydlona :) Zajrzałam do skrzynki na listy i znalazłam tam awizo. Byłam bardzo zaskoczona.Co to może być?
Po drodze mieliśmy odebrać ze szkoły mojego syna, a że poczta znajduje się na przeciwko, pobiegłam od razu przekonać się co kryje za sobą ta karteczka... Pani przyniosła mi pudełeczko, na którym rozpoznałam pieczątkę Middi. Szybciutko je otworzyłam i do samochodu wracałam już z ogromnym uśmiechem i złami w oczach...
W środku znalazłam króciutki liścik podpisany przez Agnieszkę i Klarę, po przeczytaniu którego zrobiło mi się tak ciepło na sercu, że aż brakuje mi słów i cudne prezenty: kordonek w ślicznym, złotawym kolorze, kilka kolorów muliny, cudne tasiemki i koronki, kawałek czarno-białego materiału (najprawdopodobniej powstanie z niego krówka:) ) i ... moje wymarzone szydełko do frywolików! Dodatkowo Ines podzieliła się ze mną oryginalną, tunezyjską henną! Dla tych, którzy nie wiedzą,to ziołowa farba do włosów - ruda . Uwielbiam rude włosy !







Zdjęcia zrobione na szybko po powrocie.

Całą drogę do teściów marzyłam już tylko o tym żeby znaleźć się w domu i jak najszybciej podziękować dziewczynom.
Wróciliśmy późno (pan od kuchni się spóźnił), potem jeszcze musiałam położyć małą spać, ale jak tylko zasnęła na tyle mocno, że mogłam się wymknąć przybiegłam napisać ten post. A tu zobaczyłam, że Nika napisała post, w którym pochwaliła się moim prezentem. I...kolejny uśmiech na mojej tworzy. To dla mnie sygnał, że naprawdę się ucieszyła, a to było dla mnie najważniejsze! Do tego jeszcze ciepłe komentarze, które zamieściły dziewczyny pod jej wpisem. Brak mi słów...

Dziewczyny - WSZYSTKIE TRZY - jesteście :
CUDOWNE! WSPANIAŁE! NIESAMOWITE!


Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się taka szczęśliwa! Nic dziś nie było w stanie wyprowadzić mnie z tego stanu! Cały czas się uśmiecham! Nie ma takich słów, które zdołałyby wyrazić moją wdzięczność. Mogę powiedzieć tylko proste DZIĘKUJĘ. Ten dzień na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Dodałyście mi wiary, siły, skrzydeł! Bardzo, bardzo dziękuję!

niedziela, 17 października 2010

Elmo kocha rybke i kredkę też...

Na dworze brzydko, szaro i ponuro... Dlaczego lato mija tak prędko a jesień i zima ciągną się i ciągną? Krótkie, zimne dni, słonko nie budzi swoimi ciepłymi promieniami... Jak ja tego nie lubię... Zaraz wpadam w podły nastrój, nic mi się nie chce... No cóż...byle do wiosny!
Dla przeciwstawienia się tej paskudnej aurze coś radosnego.
Kiedy zobaczyłam na blogu by_giraffe Elmo od razu pomyślałam o wielkiej miłośniczce tego czerwonego potwora, mojej córci.
Jak to u mnie, nie od razu się za niego zabrałam. Kiedy w końcu znalazłam czas wygrzebałam czerwoną włóczkę i zaczęłam dziergać. Zrobiłam główkę i przy nosku zaczęły się schody... Ciągle wydawał mi się nieodpowiedniego kształtu i wielkość mi nie pasowała. Robiłam, przymierzałam, wyrzucałam i zabierałam się za następny. Zmieniałam włóczki, ilość oczek... Zrobiłam ich chyba z siedem. To samo było z oczkami. Wciąż były albo za małe albo za duże. Potrwało zanim byłam w miarę zadowolona z nosa i oczu i mogłam przyszyć je do twarzy.
Potem powstały kolejne części ciała. W końcu wszystko pozszywałam. Spojrzałam na mojego tworka i pomyślałam "nie, bez kudełków to jakoś nie tak..." I zaczęłam przeplatać kawałki włóczki przez oczka robótki. Zajęło mi to mnóstwo czasu. Potem te kudły wyczesałam i przycinałam... przycinałam... Gotowy Elmo ma 20cm i wygląda tak


i zbliżenie :)

Radość mojej córki, kiedy dostała gotową maskotkę, wynagrodziła mi każdy dzień, każdą minutę jaką jej poświęciłam.

Pozdrawiam Was cieplutko w to brzydkie, jesienne popołudnie i BARDZO dziękuję ,że jesteście, zaglądacie i komentujecie moje prace.

niedziela, 3 października 2010

Moja część wymianki z Ines

W piątek, po długich oczekiwaniach, Ines odebrała z poczty króliki,które dla niej uszyłam. Mogę więc je już Wam zaprezentować.
Biedna Agusia bardzo długo oczekiwała na tą przesyłkę. Jakoś tak od od razu pechowo się zaczęło... Najpierw popsuła mi się maszyna, potem się pochorowałam , a na koniec jeszcze ten mój "mały" remont... Na szczęście w końcu dotarły i co najważniejsze spodobały się :)
Wedle życzenia przyszłej właścicielki króliki w kolorze niebieskim. Niestety nie były tak pięknie zapakowane, jak prezent od Ines dla mnie, bo to tylko oklejone pudełko po butach... Gdyby jednak Agusia wiedziała ile naszukałam się papieru w kolorze niebieskim (to jej ulubiony) pewnie by mi wybaczyła :)





To tyle o króliczkach :)

Chciałam Wam jeszcze podziękować za wszystkie wpisy pod postem o diabełku. Znowu poczułam tą siłę, której dodają Wasze komentarze.Tęskniłam za tym :)

sobota, 2 października 2010

Diabeł.

Puk... Puk... Jest tam kto? Strasznie zaniedbuję to miejsce...
Byłam zmuszona do małego remontu, który okazał się być remontem dużym. Nie mogę się uporać z bałaganem i zaległościami jakie powstały w jego trakcie. W między czasie jednak codziennie choć na chwilkę zaglądałam na Wasze blogi. No cóż, już taka masochistka jestem. Wchodzę, oglądam, czytam, a potem wściekam się na siebie. Nie dość, że powstają u Was przecudnej urody dzieła, którym moje twory nigdy nie zdołają dorównać, to jeszcze znajdujecie na wszystko czas! Nie wiem co ja w ogóle robię w tak znakomitym towarzystwie :(
Coś tam jednak stworzyłam. Dziś pokażę Wam diabełka. Zaczęłam go ... Och! Już sama nie pamiętam kiedy! Zrobiłam głowę i tak leżała sobie gdzieś w pudełeczku czekając na resztę ciała. Parę dni temu mój mężu miał imieniny, a że diabełek od początku był tworzony z myślą o nim, postanowiłam go wreszcie skończyć.
Diabeł to niezwykły. Lubi jazdę na rolce ....



i szybkie motocykle...





Niestety...wojenna ścieżka też mu nie obca


Taki z niego czort...

Jak zwykle bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej soboty :)