niedziela, 23 grudnia 2012

Życzenia z pod kołdry :)

Zamiast cieszyć się ciepłą atmosferą zbliżających się świat leżę w łóżku z gorączką i bólem wszystkiego... Grypa mnie dopadła i męczy okrutnie :( Dlatego wybaczcie,że nie złożę Wam życzeń indywidualnie,ale nawet światło ekranu monitora przeszkadza.Uwierzcie mi jednak,że każda z Was jest w moich myślach i do każdej z osobna cieplutko się uśmiecham życząc:
Magicznych Świąt Bożego Narodzenia,
prawdziwej zimy za oknem i ciepła rodzinnego,
niepowtarzalnych wzruszeń i zaskakujących prezentów
A przede wszystkim dużo,dużo zdrowia!


piątek, 19 października 2012

Metamorfozy - skrzyneczka na klucze.

Od dawna marzyła mi się skrzyneczka na klucze.Zawsze były jednak jakieś pilniejsze wydatki. Kiedy więc w sklepie "Wszystko po 5,99"  zobaczyłam na półce samotną,niepozorną skrzyneczkę pomalowaną jakąś okropną,pomarańczową farbą,ze "śmieciami" za szybką pomyślałam,że to świetna okazja na spełnienie marzenia.Jak się nie ma co się lubi... to trzeba to sobie zrobić :)
Kupiłam,porozkręcałam, wyciągnęłam zza szybki suszki i wzięłam się za usunięcie farby.Na szczęście nie było to trudne :) Oczyszczoną skrzyneczkę pomalowałam najpierw białą farbą,a potem musnęłam jeszcze szarą. Pozostało zapełnienie "półeczek" za szybą. Było kilka pomysłów.Ostatecznie stanęło na wersji "ogrodniczej" :)
Wszystkie narzędzia zakupiłam kiedyś ma giełdzie staroci w Bytomiu,kapelusik dostałam,a miotełkę zrobiłam z brzozowych gałązek.Jeszcze tylko troszkę sznurka i teraz skrzyneczka prezentuje się tak:

Pięknego,słonecznego weekendu życzę Wam i sobie :)

niedziela, 30 września 2012

Pszczoły-osy.

Dzisiaj króciutki post.Niestety czas nie chce mnie posłuchać i za nic nie chce zwolnić :)
Obiecałam sobie jednak,że postaram się nie robić już takich długich przerw w pisaniu jak ostatnio więc choć tak króciutko :)
Te pszczółki  jako osy :)  uszyłam w prezencie urodzinowym dla znajomego. Jego i jego żonę przyjaciele nazywają Osy,to zdrobnienie od nazwiska,pomyślałam,że zrobię im taką "wizytówkę" :)

Pozdrawiam Was cieplutko i życzę miłej niedzieli.

piątek, 21 września 2012

Małżeńsko :)

Witajcie po baaardzo długiej przerwie. Zbierałam się
i zbierałam do pisania, ale nie byłam zupełnie
w nastroju... Z każdym dniem było trudniej. Piętrzyły się sprawy, o których chciałam z Wami "pogadać" lecz coś mnie powstrzymywało... Może dobrze się stało... Blog to podobnież nie miejsce na mówienie o tym co nas boli... Może więc lepiej, że przetrzymałam to sama...Może gdybym pisała posty w stanie ducha jakim byłam nikt by tu już nie zaglądał...
Teraz jest już lepiej więc mogę spróbować się z Wami znowu "spotykać" :)
Pokaże Wam dziś prace wykonane samodzielnie przez mojego męża i wspólnie ze mną.
Od jakiegoś czasu bawimy się bielenie,postarzanie... Takie są tego efekty :)
Tablice nemo.
Pierwsza z serduszkiem i kwiatuszki :)


 Druga zdobiona transferem i motylkiem:
 Lustra.
Pierwsze -bez ozdób. Te stare deski same w sobie są śliczne:)
Drugie.Ozdobiliśmy techniką decoupage.
Wieszaczki.

Na dziś wystarczy :) Gdyby ktoś był zainteresowany którąś z powyższych prac to proszę o kontakt mailowy.

Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia wkrótce :)

niedziela, 1 lipca 2012

Metody nie wychowawcze...

Kiedy w czwartek wieczorem zabrałam się za szycie aniołka dla Pani z przedszkola mojej córci,mój syn popatrzył na mnie i stwierdził "i kto to mi mówi żeby nie zostawiać nic na ostatnią chwilę ?".  No cóż musiałam mu przyznać rację. Mogłam się usprawiedliwiać, że ostatnio miałam mnóstwo innych spraw, do tego remont przedpokoju, sprzątanie po nim, a to wszystko tuż przed moimi urodzinami, ale nie byłoby to w porządku,bo przecież mogłam zabrać się za to dużo wcześniej. Niestety moja organizacja szwankuje i to bardzo. Muszę się postarać żeby dawać lepszy przykład.
A tak było nie wychowawczo i przypłacone nerwówką. Nie wiem jak Wy to robicie!? Nie raz widzę posty z tekstem "wczoraj uszyłam", a pod nim jakieś cudeńko pełne pracochłonnych drobiazgów i szczególików! Mnie uszycie tego prostego aniołka zajęło 8 godzin! Zaczęłam o 18-tej, a skończyłam po drugiej w nocy. O siódmej wstałam niewyspana i z bólem karku, ale wszystko zrekompensowało mi zadowolenie na twarzy Pani po otrzymaniu prezentu:)
Na zdjęciu zrobionym telefonem niewiele widać, bo aniołek był już zapakowany, ale lepszego nie zdążyłam zrobić.
 
Przygotowałam też kwiaty.Zrezygnowałam z klasycznego bukietu na poczet własnoręcznie wykonanej takiej oto kompozycji.
Dla syna również przygotowałam kwiaty,ale ich zdjęcia niestety nie mam.

Na dziś to tyle. Mam nadzieję, że wkrótce będę się mogła pochwalić zmianami w przedpokoju. Na razie brakuje mi jednak paru drobiazgów, które dadzą końcowy efekt.

Jak zwykle bardzo Wam dziękuję za odwiedziny 
i komentarze.

Pozdrawiam serdecznie,a wszystkim wybierającym się 
na urlop życzę fajnej pogody :)

wtorek, 29 maja 2012

Marzenie i pastelowa królisia.

Marzę o wolny dniu! Dniu,w którym będę mogła robić NIC. I nie chodzi mi tu o dzień, w którym odłożę wszystko na potem. Chciałabym żeby był to dzień, w którym wszystko JEST ZROBIONE! Posprzątane, wyprasowane, uszyte itd. Wszystkie zaległości nadrobione i zero myśli w głowie o tym "co to ja jeszcze miałam... ?". Tymczasem ciągle jestem w biegu... Zawsze coś kosztem czegoś... Gdy siedzę przy maszynie myślę: "kiedy poprasuję tą stertę ciuchów?" , gdy prasuję zastanawiam się "kiedy uda mi się odwiedzić koleżankę, której urodziło się dziecko?" (rok temu!). Gdy piszę ten post czeka na mnie kuchnia do posprzątania... och... za krótka jest doba...za mało mam rąk... To marzenie wkładam więc do szufladki "Nie wykonalne"
Królisię, którą prezentuję poniżej uszyłam już jakiś czas temu, na zamówienie Oli z Krainy Rekina.
Ma różową sukieneczkę i popielate ciałko - bardzo mi się podoba to zestawienie kolorystyczne.
 Sukieneczka jest z tyłu na guziczki,
pantalonki są ozdobione bawełnianą koronką,
a kapelusik zrobionym na szydełku kwiatuszkiem i atłasową wstążeczką.
 No to zmykam do tej nieszczęsnej do kuchni :) 

piątek, 11 maja 2012

Komunijny aniołek.

Witajcie.Na początek bardzo serdecznie Wam dziękuję za komentarze pod poprzednim postem.Nie macie pojęcia jak Wasze słowa podniosły mnie na duchu. To miło wiedzieć,że nie jestem odosobniona w swoich "pisarskich" dylematach.Ośmielona Waszymi słowami trochę dziś nabazgram :)
Będzie trochę wspominek ,ale zacznę od tego co mnie do nich natchnęło...
Gdzieś na początku roku osoba,z którą pracuję, oglądając mojego bloga zapytała mnie co zrobiłabym na prezent komunijny.Odpowiedziałam,bez chwili zastanowienia,że aniołka :) I tak od słowa do słowa zostałam poproszona o jego zrobienie. Zabierałam się do niego długo (na szczęście nie musiałam się śpieszyć),bo tak jak oczywiste było dla mnie,że aniołek to idealny prezent na komunię,tak już wygląd aniołka nie był dla mnie taki oczywisty. Niby miałam go w głowie,ale nie umiałam go urzeczywistnić. Trzy tygodnie temu w końcu zabrałam się do pracy. Zrobiłam sobie wykrój,uszyłam ciałko, sukieneczkę, zrobiłam włosy i ... nie,nie,nie to nie to! No,nie podobał mi się i koniec. Kombinowałam,zmieniałam,ale nadal nie mogłam się do niego przekonać. W końcu postawiłam - szyję nowego!
Z całkiem nowego wykroju,w zupełnie innej sukieneczce. I... choć na początki nie byłam w pełni zadowolona,to efekt końcowy uważam za bardzo udany.Co jak dla mnie jest wielkim sukcesem,bo w zdecydowanej większości nie jestem zadowolona z tego co zrobię :)
Pierwszy aniołek leży niedokończony,więc na razie go Wam nie pokażę,ale może gdy go skończę...,a skończę na pewno,bo mnie nie,ale mojej mamie się podoba więc zrobię go dla niej :) 
A tak prezentuję się ten drugi :

A dlaczego ten aniołek wzbudził we mnie wspomnienia? Bo dziewczynka, dla której go uszyłam będzie przyjmować Pierwszą Komunię w 29 rocznicę mojej własnej - 13 maja. Rany 29 lat! To przecież wieczność!
Ale nie będę wspominać moich wrażeń z tego dnia. Napiszę tylko kilka słów o swoim stroju,bo to też było rękodzieło :) Sukienka uszyta była przez koleżankę mojej mamy z koronki przywiezionej z ówczesnej Czechosłowacji,gdzie w tym czasie pracował mój tato.Taka koronka w tamtych czasach to było naprawdę COŚ :) Pelerynkę własnoręcznie zrobiła mi moje mama.
Pokaże Wam kilka zdjęć.Niestety nie posiadam skanera są to więc tylko zdjęcia zdjęć.
No to tyle.Starczy tej pisaniny,bo i tak pewnie nikt nie dotrwał do końca :D 
Miłego weekendu.


czwartek, 26 kwietnia 2012

Owieczki i króliczki

Święta wielkanocne już dawno za nami. Pewnie wiele z Was już o nich zapomniało,a może nawet szykuje jakieś cuda na następne,a ja dopiero dziś pokażę co stworzyłam z tej okazji. No cóż, już taka jestem zakręcona...

Dla siebie uszyłam owieczki.
Powstała "girlanda" z trzech, trzymających się za kopytka:
A ponieważ bardzo mi się spodobały uszyłam jeszcze jedną - większą,siedzącą:
Cała czwórka zdobiła moją kuchnie. 
Już nie dla siebie uszyłam dwa króliczki.
W kwiaciastych spodenkach i z kwiatami w doniczce w łapkach :)
i w pastelach:
Oba powędrowały do nowych domków.

Na koniec przyznam się Wam do czegoś...Tak naprawdę kolejne posty nie ukazują się na moim blogu nie tylko z braku czasu.Największą barierą jest moja nieumiejętność pisania. Bardzo chciałabym Wam napisać o rzeczach, które są dla mnie ważne,zaprzątają moje myśli,ale nie potrafię! Bardzo mnie to irytuje.
Siadam,stukam w klawisze, piszę-czytam-poprawiam... Po czym stwierdzam,że nie napisałam nic sensownego. Wkurzam się i kasuję wszystko...
Nie chciałabym żeby był to blog, w którym piszę tylko: "uszyłam...", "zrobiłam...",ale niestety chyba tylko taki potrafię stworzyć.Wybaczcie. Staram się,ale mi nie wychodzi. Dlatego bardzo Wam dziękuję,że mimo wszystko do mnie zaglądacie,zostawiacie komentarze  (czytam je po kilkanaście razy!), zostajecie moimi obserwatorami.Dodajecie mi sił! Dziękuję!

czwartek, 8 marca 2012

Na Dzień Kobiet.

Wczoraj "walczyłam" z kwiatuszkami dla dziewczynek z klasy mojego syna. Niby takie nic, prosta forma, żadna filozofia, a siedziałam przy nich do pierwszej w nocy. W sumie to nie ma nawet co pokazywać, bo nic tu nowego nie wymyśliłam, na licznych blogach kwiatuszki takie można przecież zobaczyć, ale niech nie będzie,że leniuch jestem :DDziękuję Kobietki Kochane za przemiłe komentarze pod ostatnim postem. Podniosłyście mnie na duchu bardzo. Jak dobrze, że jesteście :)

poniedziałek, 5 marca 2012

Co jest nie tak?

Pozostając w kociej tematyce dziś śpioszek z kotkiem. Rany, nie macie pojęcia jak ciężko mi szło jego uszycie. Kompletnie nie miałam do niego serca... I wciąż chyba nie mam... Sama nie wiem co mi w nim nie pasuję... Może Wy mi powiecie? Bez zbędnych słów przechodzę więc do prezentacji i bardzo proszę o szczere opinie.I jeszcze małe "rodzicielskie" ostrzeżenie. Nie dajcie się zwieść słoneczku za oknem! Ja niestety dałam się oszukać. Przed wyjściem z domu nie spojrzałam na termometr i zasugerowałam się jego radosnymi promieniami. Uznałam, że na dworze jest ciepło i wiosennie. Zbyt lekko się ubrałam, zmarzłam i teraz odczuwam tego bolesne skutki. Boli mnie głowa i wszystkie kości, zaczyna kapać z nosa i ogólnie czuję, że łapie mnie choróbsko. Nie popełnijcie mojego błędu i nie rezygnujcie tak szybko z ciepłego okrycia.
Pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkim dużo zdrówka :)

piątek, 2 marca 2012

piątek, 24 lutego 2012

Recycling.

Jak można było zaobserwować w poprzednim poście moja córcia na nadmiar włosów nie narzeka. W jej wypadku noszenie opasek w celu ochrony przed wpadającą do oczu grzywką nie jest konieczne :D Postanowiłam zrobić je dla niej aby dodać jej odrobinę dziewczęcości.
Na razie powstały dwie (może jeszcze jakieś zrobię,bo praca przy nich była dość przyjemna):
niebieska ze starej koszulki mojego syna
i różowa z dresowych spodni Zosi,z których już wyrosła
Zdjęcia,wiem,beznadziejne :( Nie mam do tego talentu,a jeszcze z tak nie współpracującą modelką to dopiero był wyczyn. Proszę więc o wyrozumiałość :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję po stokroć,że do mnie zaglądacie.

sobota, 18 lutego 2012

Misiaczek

Na dworze mokro i brudno. To co jeszcze parę dni temu było piękną, białą pierzynką zamieniło się w paskudną, szarą maź. Wyjście z domu kończy się przemoczeniem butów. Najlepiej jest w domku z filiżanką gorącej czekolady :)
Dla poprawy nastroju mój pierwszy misiaczek.


I jeszcze zdjęcie mojego Koteczka :) A dokładniej Kocicy.Choć wiem,niestety, bardziej do chłopca moja panienka podobna :)
Uciekam na pieczonego kurczaka z frytkami.Wiem,wiem niezdrowe i tuczące, ale jakie mniam :)
Pozdrawiam serdecznie. Miłego dnia