niedziela, 11 grudnia 2011

Na zakończenie przykrych spraw.

Po tygodniu nerwów i smutku Kubuś odzyskał swój blog. Nie wiem czym ten chłopiec zasłużył sobie na te przykrości, ale mam nadzieję, że już mu się więcej nie przytrafią. Na zakończenie tej sprawy pokaże Wam śpioszka, którego dla niego uszyłam. Miałam ochotę to zrobić od jego pierwszego komentarza u mnie. Nie miałam jednak namiarów Kuby, a bardzo chciałam zdobyć je tak żeby móc zrobić mu niespodziankę. I wiecie co się stało?! Dwa tygodnie temu napisała do mnie mama Kubusia z prośbą o... mój adres. Kubuś ją o to poprosił :) Oczywiście podałam jej namiary do siebie i "za plecami" Kuby poprosiłam o adres do nich. Tym sposobem mogłam spełnić swoje marzenie i sprawić Kubusiowi niespodziankę. Dzień po Mikołaju Kuba dostał paczuszkę ode mnie z tym oto śpiochem :Jest w ulubionym kolorze Kuby-turkusowym :)
Pod pachą ma podusię,a w kieszonce chusteczkę w razie jakby była potrzeba wytrzeć nosek lub...jakieś łezki. Do towarzystwa na drogę dostał serduszko dla mamy Kuby.Mam nadzieję,że te skromne prezenty sprawiły im trochę radości zwłaszcza,że trafiły do nich akurat w czasie tych blogowych problemów.

Pozdrawiam serdecznie i miłego tygodnia Wam życzę,bo weekend zbliża się już ku końcowi niestety :( Czy Wasze "wolne" też jest takie "szybkie"?

sobota, 3 grudnia 2011

Powtórka "z rozrywki"

Wiecie co się dzieje?! Kubusiowi znowu ktoś miesza na blogu i znikają mu po kolei zdjęcia!!!I nie ma dostępu do swojego konta!
Ręce opadają! Co tu się dzieje?!

poniedziałek, 28 listopada 2011

Powrót Kuby :)

Witajcie.Śpieszę donieść, że blog Kuby powrócił :) Zapraszam wszystkich do zaglądania i podziwiania jego talentu TU

sobota, 26 listopada 2011

Pomóżmy Kubie odzyskać bloga!

Myślę,że wiele z Was ,podobnie jak ja, podziwiała talent,a może nawet korzystała z fantastycznych kursów przygotowanych przez cudownego, młodego człowieka imieniem Kuba. Kubuś ma 9 lat i jest niezwykle utalentowanym i twórczym chłopcem. Takie dziecko, w dzisiejszym czasach, kiedy większość dzieciaków interesuje się tylko brutalnymi grami komputerowymi to po prostu cud! I nagle zjawia się ktoś, kto chce ten cud zdeptać, zmieszać z błotem i to na dodatek w imię ... wiary! Kiedy wczoraj próbowałam wejść na blog Kuby i zobaczyłam taki napis :byłam pewna, że to jakaś usterka techniczna.Przecież takie wspaniałe miejsce nie mogło zostać USUNIĘTE!?
Niestety potem dowiedziałam się co się stało. Sprawa dokładnie opisana jest TU. Po przeczytaniu tego posta po prostu mnie zamurowało. To nie mieści mi się w głowie! Jak można być tak podłym! Bardzo Was proszę zapoznajcie się z tą historią i dodajcie swój głos protestu. Może wspólnymi siłami uda nam się wpłynąć na administratora bloggera i Kuba znów będzie miał swoje miejsce w tym wirtualnym świecie. Nie pozwólmy by zawiść i zazdrość zwyciężyły!
A może któraś z Was ma jeszcze jakiś pomysł jak pomóc Kubie odzyskać bloggera?
Nie będę więcej pisać, bo przepełnia mnie taka złość, że boję się, że mogłabym zacząć używać słów bardzo niecenzuralnych i zniżyć się do poziomu osoby, dzięki której ten uroczy młody człowiek ma teraz takie zmartwienie.
Jeszcze kilka słów chce dodać mój mąż:
Witam wszystkich zainteresowanych.Mnie mało co porusza, ale ludzka głupota w obronie pseudo wiary i niszczenie za pomocą tego oręża czyjegoś jestestwa doprowadza mnie do szału. Agnieszka co jakiś czas pokazywała mi dokonania tego małego artysty. Nawet ja byłem pod wrażeniem i kibicowałem mu z całego serca. Pomóżcie chłopaczkowi, bo szkoda jego talentu, by zawistny składacz papierowych komży, zachwiał jego wiarę w ludzi.
Pozdrawiam Michał.

piątek, 25 listopada 2011

Grafit

Po śmierci naszej suczki Boni (prawie 4 lata temu) był z nami jeszcze Stich-koszatniczka. Kiedy i on, w grudniu zeszłego roku, nas opuścił nie chciałam już żadnego zwierzaka. Jednak...
Wszystko zaczęło się od obsesji na punkcie kotów mojej córci. Ona po prostu za nimi przepada. Nawet o sobie mówiła " Kotek"- Kotek jest głodny, Kotek jest śpiący itd.:) Mąż i syn też zarazili się tą pasją i cała trójka zapragnęła mieć kotka. Tylko ja się broniłam... Jednak moje pociechy i mąż nie dawali za wygraną. Oglądali w internecie zdjęcia, ogłoszenia. Kilka razy byliśmy nawet oglądać koty do adopcji, ale żaden nie chwycił mnie za serce. Aż pewnego dnia, gdy przyszłam do pracy (pracuję jako sekretarka w lecznicy weterynaryjnej), kolega powiedział:
- Mam dla ciebie kota. Była dziś kobieta żeby uśpić trzy kociaki, ale powiedziałem, że znajdziemy im dom.
- A jest rudy? (bardzo mi się podobają rude koty:))
- Nie. Chcesz jechać zobaczyć ?
Powiedziałam, że dobrze, byłam jednak pewna, że nic z tego nie będzie... Jednak kiedy kobieta pokazała nam trzy małe kociaki od razu przykuł moją uwagę jeden z maluszków. Spojrzałam w jego błękitne oczy i wiedziałam, że to ten jedyny :) To po prostu była miłość od pierwszego wejrzenia. Od razu powiedziałam, że go wezmę. Kociaki miały 4 tygodnie i choć właścicielka chciała się ich jak najszybciej pozbyć poprosiłam żeby zatrzymała maluchy choć do czasu aż będę potrafiły samodzielnie jeść.
Tego samego dnia udało mi się znaleźć też dom dla drugiego kotka - u mojego brata :)
To zdjęcie z mojego pierwszego spotkania z Grafitem -powód nadania takiego imienia jest chyba oczywisty? :) Grafit zamieszkał z nami trzy tygodnie później. Pierwszy dzień był ciężki, bo ponieważ kociaki miały nikły kontakt z człowiekiem, były trochę dzikie. Grafit fukał na nas i nie kwapił się do bliższego kontaktu. Nie odpuszczaliśmy mu jednak. Braliśmy delikatnie na ręce, głaskaliśmy, mówiliśmy spokojnie i szybciutko się do nas przyzwyczaił.
W jakimś telewizyjnym programie usłyszałam, że patrzenie na małego kociaka podnosi poziom serotoniny i jest to w 100% prawda. Patrząc na herce tego szkraba od razu poprawia mi się humor, a kiedy położy mi się na kolanach i mruczy gdy go głaskam wszystkie problemy stają się mniejsze :)
Tak wyglądał nasz szkrab w dniu gdy przywieźliśmy go do domu:A to jedne z ostatnich zdjęć :

Mam nadzieję, że Wam oglądanie ich również podniesie poziom hormonu szczęścia :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę przyjemnego weekendu.

niedziela, 20 listopada 2011

Rozwiązanie zagadki.

Witajcie. Liczba osób biorąca udział w mojej zabawie po prostu mnie poraziła :D. Było ich aż...4. Przy czym tylko dwie udzieliły poprawnej odpowiedzi. W tej sytuacji postanowiłam, że nagrodę, bez losowania, otrzymuje Ines jako, że zgłosiła się jako pierwsza i w dodatku z prawidłową odpowiedzią, która brzmiała - kot :) Podpowiedzi mogłyście szukać oglądając uważnie stronę mojego bloga,bo dodałam go do członków mojej rodziny :)
Dziś miałam zrobić koci post,ale zagadałam się z pewną cudowną osóbką i nie zdążyłam. Ale napewno pokażę Wam moje cudeńko :)
Słodkich snów.

czwartek, 17 listopada 2011

Zabawa dla spostrzegawczych :)

Witajcie,po baaardzo długiej przerwie.
Nijak nie mogłam się wcześniej zmobilizować do pisania. Każdego dnia w głowie układałam sobie treść nowego posta, a gdy siadałam do komputera nie potrafiłam nic napisać... Wiele zdarzyło się w ciągu ostatnich miesięcy. Nie wszystko było złe, ale jakoś te niemiłe zdarzenia tak mnie przygnębiały, że nie umiałam docenić tych dobrych. Wpadłam w smutny nastrój, graniczący z depresją. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że są ludzie, którzy są w gorszej sytuacji niż ja, a nie przyprawia ich to o takie dołki i potrafią uśmiechać się mimo wszystko. Ja niestety nie potrafię. Wszystkim się przejmuję i biorę bardzo do siebie. Rezultatem jest chandra i wewnętrzny niepokój, nad którym ciężko mi zapanować. Ale z biegiem czasu jakoś to opanowuję i udaje mi się wyjść choć trochę na prostą. Ostatnio pomaga mi pewna zmiana jaka nastąpiła w moim życiu. Choć broniłam się przed nią rękami i nogami okazała się świetnym lekarstwem na smutki :)
I tu mam dla Was propozycję zabawy:
Co wprawia mnie ostatnio w lepszy nastrój?
Jeśli jesteście spostrzegawcze odpowiedź możecie znaleźć na moim blogu, bo ta zmiana została tu odnotowana kilkanaście dni temu ;) Szukajcie, zgadujcie, jak wolicie. W losowaniu nagrody wezmą udział autorzy poprawnej odpowiedzi,na którą czekam do 24-tej w sobotę (19 listopada), a losowanie przeprowadzę i podam wyniki w niedzielę (20 listopada). Mam nadzieję, że znajdą się chętni do zabawy:)
A oto skromna nagroda:
Oczka, dziobek, piórka naszywałam ręcznie.Paluszki pokłułam sobie przy tym, że ho ho ... :)

Na zdjęciach powyżej może dobrze nie widać, ale sówka jest malutka, ma 8 cm. Tu dla lepszego rozeznania rozmiaru:)Przesyłam Wam gorące uściski i życzę powodzenia.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Efekty mojej nieobecności...

Nie wiem od czego zacząć... Strasznie mi wstyd, że ostatnio nie pisałam żadnych komentarzy i nie odpisywałam na Wasze u mnie. Nie znaczy to, że u Was nie bywałam, nie zachwycałam się Waszymi pracami, a co najważniejsze nie cieszyłam się z Waszych komentarzy! Po prostu najzwyczajniej w świecie brakowało mi czasu na to żeby usiąść i napisać coś sensownego...
Asia z bloga "Chomiczkowy zawrót" namówiła mnie abym jechała na jarmark do Świętochłowic. Czasu nie było wiele.Pośrodku porządków świątecznych, zmagając się z krążącym po domu wirusem,przechodzącym z jednego członka rodziny na drugiego, zabrałam się więc ostro za szycie :)
Nie będę się rozpisywać tylko przejdę do pokazania tego wszystkiego co powstało w ciągu dwóch tygodni. Jak na moje możliwości było tego naprawdę sporo, bo poza tym co uszyłam na kiermasz miałam jeszcze kilka zamówień i zaległych zobowiązań. Koniec więc pisania i lecimy :)
Najbardziej zadowolona jestem z mojego pierwszego śpioszka,zacznę więc od niego:
ma piżamkę w misie,z lamówkami w krateczkę i podusię w kształcie serduszka
Te króliczki w błękicie powstały dla kuzynki mojego męża. Poprosiła mnie o nie dawno,dawno temu. Jakoś nie mogłam się za nie zabrać...W końcu się zmobilizowałam.Mają być prezentem dla wnuka powyższej.Mam nadzieję, że się spodobają.


Tego maluszka uszyłam dawno temu .Teraz wreszcie go ubrałam:)Powstały też :
gąski:
-szaro-czerwone (4szt.)
-biało-żółte z pastelowymi kokardkami (20szt.)
zajączki- (20szt.) :


jajeczka (nie sfotografowałam wszystkich kolorów,w sumie uszyłam ich 20szt.)


dwa serduszka:

ptaszek:wianuszek:
i dwa komplety literek:
dla chłopca - na zamówieniei dla dziewczynki - w prezencie dla wnusi Asi :)
To tyle jeśli chodzi o moją pracę :)
Jarmark odbył się w minioną sobotę. Nie pohandlowałam za dużo, ale spędziłam bardzo miło czas.Poznałam w końcu osobiście Asię, przemiłą Kasię i Anię. Nawiązałam też inne znajomości. Było naprawdę bardzo sympatycznie.

Przez najbliższe dni nie nadrobię zaległości w komentarzach u Was...Wiadomo święta,spotkania rodzinne itd.,na komputer nie będzie czasu,ale obiecuję poprawę zaraz po :)

Kończąc

życzę Wam,
aby nadchodzące Święta Wielkanocne
wniosły do Waszego serca
wiosenną radość i świeżość,
pogodę ducha,spokój,ciepło i nadzieję.

Jagna


wtorek, 5 kwietnia 2011

Ptaszki

Wianuszki zawieszone pod sufitem z różnymi wiszącymi ozdobami od dawna mi się podobają. Moje mieszkanie nie bardzo sprzyja takim ozdobom, bo jest niskie i do tego ze skosami, ale co tam. Postanowiłam, że zrobię sobie wianuszek z zawieszkami i tyle :) Miało być świątecznie, z jajeczkami i piórkami, w zieleni i żółci, jak latarenki stojące na parapecie. Jednak kiedy wysprzątałam kuchnię, wyszorowałam panele (których nie znoszę, ale na razie nie ma perspektyw na zmianę) i zawiesiłam białą firankę zachciało mi się... więcej bieli :) Jajeczka zastąpiły więc białe, lniane ptaszki z bawełnianą koronką i czarnymi błyszczącymi oczkami z koraliczków.
Najwięcej zabawy było z upleceniem wianuszka z wierzbowych gałązek uzbieranych przez mojego syna. Bałagan się przy tym zrobiłam!:)
Nie jest może idealny, tu i ówdzie wystają z niego gałązki, ale i tak mi się podoba :)
Całość zawisła nad kuchennym stołem.A tego ptaszka dołączyłam do prezentu dla mojej babci,która wczoraj skończyła 95 lat!Dziękuję Wam bardzo za wszystkie miłe słowa. Czytam je po kilka razy. Dodają mi otuchy i poprawiają nastój gdy jest mi źle :) Jak dobrze, że jesteście!
Pozdrawiam cieplutko

piątek, 1 kwietnia 2011

Literki

Znowu mnie i moją córcię dopadło choróbsko. Zła jestem, bo jak zwykle w najmniej odpowiednim momencie - wzięłam się za generalne porządki. Wysprzątałam łazienkę, kuchnię i szło mi tak jakoś fajnie i sprawnie, a tu bach! rozłożyło nas :( Sprzątam co prawda nadal, ale już nie w takim tempie i z takim zapałem, bo kości mnie bolą, zimno mi i z nosa kapie...
Ale nie będę marudzić... Och, jak ja zazdroszczę większości z Was! Nie tylko tworzycie przepiękne rzeczy to jeszcze pisać potraficie tak fajnie... A ja? Ciągle jakieś nudy. Dziękuję Wam tym bardziej, że do mnie zaglądacie.Nawet nie macie pojęcia jakie to dla mnie ważne!

A teraz do rzeczy. Chciałam Wam pokazać literki jakie w końcu udało mi się uszyć. Zabierałam się do nich od bardzo, bardzo dawna. Zachciało mi się ich jakieś trzy lata temu,jak z małą w ciąży byłam :) Mam tempo co?! Ale lepiej późno niż wcale :)
Tak prezentuje się cały napis:
A tak każda literka z osobna:I tyle :) Uciekam do łóżka,bo mnie znów dreszcze łapią.Pozdrawiam Was cieplutko i życzę dużo,dużo zdrówka.