piątek, 31 grudnia 2010

Na Nowy Rok :)

W Nowym Roku życzę Wam :
marzeń, o które warto walczyć,
zwariowanych pomysłów, aby życie było ciekawe,
cierpliwości, gdyby coś miało się nie udać za pierwszym razem,
przyjaciół, z którymi nigdy nie będziecie się nudzić,
nadziei, bez której nie da się żyć,
miłości, która sprawi ,że Wasze serca będą lekkie jak motyle,
tyle chwil szczęścia ile gwiazd na niebie,
wszystkiego co najlepsze!

Dziękuję za to, że jesteście :)

środa, 29 grudnia 2010

Tajemnica króliczego serca i przecenowy cud.

Zdradzę Wam dziś tajemnicę serca króliczka w dżinsowych spodenkach :)
Otóż było to tak...
Kuzyn męża wiedział, że Wigilii nie będzie spędzał ze swoją dziewczyną. Zamawiając więc królika poprosił mnie aby miał serduszko, do którego będzie mógł coś włożyć i je zaszyć. Tak więc zrobiłam.
W wieczór wigilijny kuzyn zadzwonił do swojej ukochanej i poprosił ją o rozprucie serduszka, w którym ukryte były dla niej kolczyki:) Niespodzianka się udała, bo przez te wszystkie dni, od Mikołaja, dziewczyna nie wyczuła, że serduszko coś w sobie kryje.
Moim zdaniem pomysł był świetny :)

A teraz z zupełnie innej bajki... Jakiś tydzień przed świętami kupiłam sobie buty. Bardzo się cieszyłam, bo w końcu udało mi się dostać takie jak chciałam: w całości ze skóry,nie na obcasie i co dla mnie, zmarzlucha, ważne z futerkiem w środku, a nie cieniutką ocieplinką. Niestety, kiedy wróciłam do domu zauważyłam, że w skórze, tuż nad podeszwą jest dziura :( Zadzwoniłam do sklepu. Jak to z moim szczęściem bywa, okazało się, że w tym fasonie nie ma już mojego rozmiaru. Mogłam albo reklamować albo zwrócić. Postanowiłam, że zwrócę."Może uda mi się kupić coś innego, a jak nie, kupię te po raz drugi gdy przyjdą po reklamacji sklepowej." Oczywiście nic kupić mi się nie udało. Dzwonię więc dziś do sklepu by dowiedzieć się czy dostali już zwrot. Miła Pani, z którą rozmawiam pyta o jaki fason mi chodzi. Opisuje jej but, ona szuka i mówi, że ma taki model - przeceniony ( fajnie!) z 299zł. na 249zł. Och...niestety to chyba nie te, bo ja za tamte płaciłam 239zł. Jednak po krótkiej rozmowie Pani przypomina sobie moją sprawę. Mówi, że zwrotu jeszcze nie dostała, ale aktualna cena jest właśnie taka. Zdziwiona pytam jak to możliwe, ale troszkę speszona Pani mówi mi tylko, że tak ma w systemie i nic na to nie może poradzić...
Odłożywszy słuchawkę nie wiedziałam czy się śmiać czy złościć?! Przecież to najzwyklejsze oszustwo! Słyszałam o fałszywych przecenach. Cena jest podwyższana w taki sposób, że po rabacie wychodzi to samo co przed, ale żeby aż tak ludzi w balona robić?! Żeby towar po przecenie był droższy niż przed to już przegięcie! I nie ma za to żadnych konsekwencji!
Dziewczyny kochane uważajcie więc bardzo korzystając z atrakcji sezonowych wyprzedaży,bo jak widać nie zawsze warto...
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym postem, ale jakoś tak musiałam o tym napisać.
Pozdrawiam Was cieplutko, choć za oknem i u mnie w domu niestety też, niemiłosiernie zimno.

sobota, 25 grudnia 2010

Życzenia.


Z okazji Świąt Bożego Narodzenia wielu głębokich i radosnych przeżyć, wewnętrznego spokoju, wytrwałości i radości oraz błogosławieństwa Bożego w każdym dniu przesyłam wszystkim do mnie zaglądającym.

czwartek, 16 grudnia 2010

Dowód :)

Czy ja już pisałam,że Wasze wizyty u mnie i komentarze dodają mi skrzydeł? Dziś pokarzę Wam dowód:)

To zdjęcie zrobiła mi,a potem tak ślicznie przetworzyła siostra mojego męża. Prawda,że ma talent :)
Pozdrawiam Was cieplutko.

piątek, 10 grudnia 2010

Są jeszcze romantyczni faceci :)

Co ja tu mam...? Oczywiście królika :) Pisałam o nim w poprzednim poście. Zamówienie na niego dostałam od kuzyna mojego męża. To chyba najbardziej romantyczny facet w tej rodzinie :) Królik miał być prezentem na Mikołaja dla jego dziewczyny. Zażyczył sobie aby w łapkach trzymał serduszko. Na razie nie mogę wszystkiego zdradzić, ale do tego serduszka jeszcze wrócę w odpowiednim czasie ...

Chyba po raz pierwszy jestem w pełni zadowolona z owocu mojej pracy. Prawda, że fajnie wyszedł ?




Ma na sobie dżinsowe ogrodniczki z czerwonymi stębnówkami i wykończeniami przy kieszonkach, a powiem Wam, że to nie żadne atrapy, tylko najprawdziwsze kieszenie, do których można coś (co prawda bardzo małego) włożyć :)





Pochwalę się jeszcze, że prezent się spodobał :)

A tak ślicznie zakwitł mi kwiatuszek w kuchni.



Pozdrawiam cieplutko. Nie wiem jak u Was, ale u mnie za oknem mróz i straszny wiatr. W domu też mam zimno więc każda ciepła myśl się przyda :)

Na koniec oczywiście bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze :)

czwartek, 2 grudnia 2010

Czy wierzycie w elfy?

Moje ostatnie "dzieło" dotarło do nowej właścicielki więc mogę je już pokazać.
Jest to prezent urodzinowy dla Middi. Niestety, dzięki naszej kochanej Poczcie Polskiej dotarł do solenizantki z jednodniowym opóźnieniem, ale mam nadzieję, że mimo to niespodzianka mi się udała.
Middia powiedziała mi kiedyś, że lubi elfy więc chciałam jej uszyć taką właśnie elfową tildę. Nie jest jednak maleńka :) Ma 51 cm wzrostu.

Tak z bliska prezentuje się jej buźka i malowane skrzydełka :)

Najbardziej nakombinowałam się przy jej bucikach. Różne warianty brane były pod uwagę, w końcu stanęło na skórkowych sandałkach.

Co sądzicie? Przypomina choć troszkę elfa?

Uciekam. Znowu szyję królika :) Ale to nie taki zwykły królik, to królik "do zadań specjalnych", ale o tym w kolejnym poście...
Jak zwykle dziękuję Wam za odwiedziny i komentarze. Powtórzę się, ale to szczera prawda, czytam je wszystkie po kilka razy i sprawiają mi one ogromną radość oraz mobilizują do pracy. Bardzo, bardzo Wam za nie dziękuję.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Wiosenny królik :)

Znowu uszyłam królika... Wybaczcie, ale jakoś tak, tylko na króliki mam zapotrzebowanie :)
Tego "porwała" kuzynka mojego męża. Podawałam go przez moich teściów, a że gapa jestem, zapomniałam zrobić mu zdjęcia. Musiałam więc poprosić teścia aby je zrobił. Zdjęcia, po małej obróbce, wyglądają tak:
- z paprotką

i z Konstancją,która mieszka u nich na stałe :)

Taki wiosenny to króliczek.Na przekór temu co za oknem.

I jeszcze słówko o wyróżnienia. Długo zastanawiałam się jak to napisać... Bardzo nie chciałabym nikogo urazić... Mam nadzieję, że moje słowa nie zostaną opacznie zrozumiane. Dostać wyróżnienie to przemiła sprawa, ale o wiele bardziej lubię przeczytać komentarz pod swoim postem. Wiem wtedy, że jest skierowany konkretnie do mnie, że komuś spodobała się (bądź nie) moja praca na tyle, że postanowił o tym do mnie napisać.
Z wyróżnieniami jest trochę inaczej. Mam uczucie, że dostaję wyróżnienie, bo ktoś dostał je wcześniej i niejako musiał "podać je dalej". Ta idea jakoś tak nie do końca mi się podoba.
Kurcze... Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi i żadnej z Was nie obraziłam.
Bardzo dziękuję za wyróżnienia, ale proszę tylko, a raczej AŻ o komentarze.

Pozdrawiam serdecznie i przesyłam ciepłe myśli.

niedziela, 21 listopada 2010

Blog-hop

Blog-hop to zabawa,do której zaprosiły Projektantki Szuflady. Wszystkiego o zasadach dowiedziecie się klikając na banerek znajdujący się na bocznym pasku.
Pędzę wypełniać warunki :)

niedziela, 14 listopada 2010

Czy to ja czy to ty?

Aaa,kotki dwa,
szarobure oby dwa...




nic nie będą robiły,
tylko ... włóczką się bawiły :)






Kotki powstały na życzenie mojej mamy dla wnuczek jej koleżanki.
Jak Wam się podobają? Bo ja myślę,że chyba z pyszczków bardziej myszki przypominają :(
Mam nadzieję, że mimo to spodobają się dziewczynkom.

Pokażę Wam jeszcze moje wariacje na temat gwiazdki według schematu Midii.
Bardzo polubiłam je robić:) Tak sobie wymyśliłam, że dodam do nich perełki. Zrobiłam więc jedną z koralikami na szczytach płatków ,



a w dwóch przeplotłam jeszcze koraliki przez łańcuszek.





Mały problem powstał gdy chciałam je wyprasować po usztywnieniu. Pod wpływem ciepła koraliczki zaczęły się topić :( Musiałam więc uformować je, poprzypinać szpilkami i poczekać aż wyschną.Nie są idealne, ale najgorzej chyba nie jest?



Pozdrawiam i życzę Wam miłego, niedzielnego wieczoru .

wtorek, 9 listopada 2010

W miłym towarzystwie czas mija za szybko...

Dziś spóźniona relacja z niezwykłej wizyty.
Jak już może wiecie z blogu Ineskowe twory w czasie weekendu odwiedziła mnie jego twórczyni. Bardzo to była fajna wizyta. Agnieszka okazała się dokładnie taka, jak ją sobie wyobrażałam. Od razu poczułam się w jej towarzystwie tak, jakbyśmy znały się od lat...
Przyjechała w piątek wieczorem. Gdy tylko udało mi się ułożyć córcię spać zasiadłyśmy przy herbatce i zaczęłyśmy pogaduchy. Trochę o wyszywaniu, trochę o szydełku i tak posiedziałyśmy do 1-szej w nocy. Pobudka o 7:30, to naprawdę nieźle jak na możliwości mojej córci :) Śniadanko i ... na małe zakupki :) Nie będę pisać co Ines nabyła,może sama się kiedyś pochwali.
Po powrocie kawa i ciacho. Potem obiadek-przygotowana przez mojego męża chińszczyzna, która jak napisała Ines, bardzo jej smakowała. Po obiadku przegląd blogów, sklepów internetowych i oczywiście pogaduchy przy słodkościach. W między czasie ja robiłam szablon serduszka i ptaszka z wykrojów, które przywiozła Ines. Naniosłam je na materiał, odrysowałam, sfastrygowałam... Wieczorkiem mała przerwa na kąpanie i usypianie mojej córci,w czasie którego Ines dotrzymywał towarzystwa mój syn. Chyba dobrze się razem bawili, bo oboje chichrali się tak, że Zośkę uśpiłam z trudem :)
Kiedy było już cicho i spokojnie zagoniłam Agę do maszyny... I wiecie co, ja właściwie nie wiem czego ja jej miałam uczyć? Z maszyną radzi sobie świetnie zwłaszcza, że jeszcze musiała się męczyć z moim kombajnem. Efekt jej pracy możecie zobaczyć TU.
Ja w tym czasie męczyłam frywolikową gwiazdkę, ale przez nasze śmiechy-chichy ciągle coś mi się w liczeniu chrzaniło więc praktycznie nic nie zrobiłam.
Reakcję mojego męża,który zastał nas przy szydełku i maszynie po 23-ciej , po powrocie z pracy, poznacie z posta Ines :)
Szyjąc, dziergając, gadając i śmiejąc się posiedziałyśmy prawie do drugiej w nocy. I choć rano wstawało się z wielkim trudem, było warto :)
Niestety Aga musiała wracać w niedzielę przed południem, bo tylko takie połączenie jej pasowało. Wielka szkoda, że miałyśmy tak mało czasu. Mam jednak nadzieję, że odwiedzi mnie jeszcze i tym razem uda jej się wygospodarować więcej czasu, bo ten, praktycznie jeden dzień, to zdecydowanie za mało :(
Na koniec pokarzę Wam parę zdjęć.
Pierwsze-to prezent od Ines. Musująca kula do kąpieli o zapachu kawy. Naiwna dziewczyna myśli, że ją zużyję. Gdzie tam, za ładnie się prezentuje w mojej łazience :)



Drugie-to mus czekoladowy,który sprawił Ines tyle przyjemności. Niech sobie powspomina dziewczyna :)



A dwa ostatnie-to frywolikowa gwiazdka według schematu Midii, którą udało mi zrobić, ale dopiero w niedzielę po południu :)





Zdjęcia kiepskiej jakości. Niestety nie mam talentu, a jeszcze pogoda nie dopisała.

Pozdrawiam cieplutko i życzę aby słoneczko jeszcze nas nie opuszczało na dobre.

wtorek, 2 listopada 2010

Słodko i różowo :)

Dziś mało tekstu ,ale za to kilka zdjęć. Wróciłam po trzech dniach nieobecności i jestem bardzo zmęczona,ale chciałam pokazać Wam króliczki uszyte na zamówienie Ines. Wreszcie dotarły i mogę :)
Miało być słodko i dziewczęco.Chyba się udało?













Pozdrawiam cieplutko i dziękuję, że doceniłyście moje wysiłki przy zrobieniu frywolikowego kwiatuszka :)

niedziela, 31 października 2010

Pierwsza próba.

Ten post to ukłon w kierunku wszystkich frywolikujących dziewczyn :) Teraz kiedy miałam okazję sama spróbować podziwiam Was jeszcze bardziej.

Tak jak pisałam,dostałam od Midii i Ines moje wymarzone szydełko do frywolików. Nie mogłam się doczekać kiedy go użyje. Wczoraj znalazłam wieczorem czas. Korzystając z pomocy kursów Midii zaczęłam próby. I o zgrozo! Jakie to przeciąganie szydełka jest trudne! Próbowałam i próbowałam,a ta nitka wciąż mi spadała. Ale zawzięłam się! I w końcu po jakiejś godzinie udało się! Jestem niecierpliwa więc od razu chciałam zrobić coś konkretnego :) Zajrzałam na stronkę Midii ze schematami. I tu dopiero się załamałam. Nic nie rozumiałam... Przeczytałam jednak wszystko po kilka razy, aż w końcu coś tam pojęłam:) I po prawie dwóch godzinach... Tadam! Powstał ten oto kwiatuszek o średnicy 2,5 cm :






Zrobiony szydełkiem 1mm z kordonka Cable
-jedno i drugie dostane od dziewczyn
.

Jeszcze nie pochowałam niteczek, ale bardzo chciałam się już pochwalić. I co myślicie? Chyba nie najgorzej jak na pierwszy raz?

Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję wszystkim tu zaglądającym.
Każdy komentarz sprawia mi ogromną radość. Czytam je po kilka razy :)

piątek, 29 października 2010

Prawdziwe szczęście

Budząc się rano nawet nie przypuszczałam, że będzie to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu...
Wszystko, co mnie dziś tak uradowało jest dla mnie tak samo ważne, zacznę więc od początku...
Dzień nie zapowiadał się wyjątkowo, raczej męcząco. Przed południem porządki, a po 13-tej wyjazd do teściów. Miał przyjechać pan robiący kuchnie i mama prosiła mnie o pomoc przy jej wyborze i projekcie. Gdy szykowaliśmy się do wyjścia zadzwonił telefon. To była Nika...
Nika we wrześniu miała urodziny. Z tej okazji bardzo chciałam zrobić jej niespodziankę. Niestety nie wyszło tak jak sobie zaplanowałam... Wyskoczyły małe problemy z dostarczeniem przesyłki i prezent, który dla niej zrobiłam trafił do niej dopiero dziś. Przez cały ten czas myślałam o tym czy jej się spodoba. Jak możecie same zobaczyć prace Niki są prześliczne. Miałam więc ogromną tremę. Tak bardzo zależało mi na tym żeby sprawić jej przyjemność... Gdy więc zadzwoniła z wiadomością, że paczuszka wreszcie dotarła i że zawartość jej się podoba, kamień spadł mi z serca i zrobiło mi się bardzo miło.
Teraz mogę już Wam pokazać co zawierała przesyłka.
W środku znajdował się ten oto lubiący poczytać i pobuszować w kłębkach wełny kocurek :)


Wychodziłam z domu uskrzydlona :) Zajrzałam do skrzynki na listy i znalazłam tam awizo. Byłam bardzo zaskoczona.Co to może być?
Po drodze mieliśmy odebrać ze szkoły mojego syna, a że poczta znajduje się na przeciwko, pobiegłam od razu przekonać się co kryje za sobą ta karteczka... Pani przyniosła mi pudełeczko, na którym rozpoznałam pieczątkę Middi. Szybciutko je otworzyłam i do samochodu wracałam już z ogromnym uśmiechem i złami w oczach...
W środku znalazłam króciutki liścik podpisany przez Agnieszkę i Klarę, po przeczytaniu którego zrobiło mi się tak ciepło na sercu, że aż brakuje mi słów i cudne prezenty: kordonek w ślicznym, złotawym kolorze, kilka kolorów muliny, cudne tasiemki i koronki, kawałek czarno-białego materiału (najprawdopodobniej powstanie z niego krówka:) ) i ... moje wymarzone szydełko do frywolików! Dodatkowo Ines podzieliła się ze mną oryginalną, tunezyjską henną! Dla tych, którzy nie wiedzą,to ziołowa farba do włosów - ruda . Uwielbiam rude włosy !







Zdjęcia zrobione na szybko po powrocie.

Całą drogę do teściów marzyłam już tylko o tym żeby znaleźć się w domu i jak najszybciej podziękować dziewczynom.
Wróciliśmy późno (pan od kuchni się spóźnił), potem jeszcze musiałam położyć małą spać, ale jak tylko zasnęła na tyle mocno, że mogłam się wymknąć przybiegłam napisać ten post. A tu zobaczyłam, że Nika napisała post, w którym pochwaliła się moim prezentem. I...kolejny uśmiech na mojej tworzy. To dla mnie sygnał, że naprawdę się ucieszyła, a to było dla mnie najważniejsze! Do tego jeszcze ciepłe komentarze, które zamieściły dziewczyny pod jej wpisem. Brak mi słów...

Dziewczyny - WSZYSTKIE TRZY - jesteście :
CUDOWNE! WSPANIAŁE! NIESAMOWITE!


Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się taka szczęśliwa! Nic dziś nie było w stanie wyprowadzić mnie z tego stanu! Cały czas się uśmiecham! Nie ma takich słów, które zdołałyby wyrazić moją wdzięczność. Mogę powiedzieć tylko proste DZIĘKUJĘ. Ten dzień na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Dodałyście mi wiary, siły, skrzydeł! Bardzo, bardzo dziękuję!

niedziela, 17 października 2010

Elmo kocha rybke i kredkę też...

Na dworze brzydko, szaro i ponuro... Dlaczego lato mija tak prędko a jesień i zima ciągną się i ciągną? Krótkie, zimne dni, słonko nie budzi swoimi ciepłymi promieniami... Jak ja tego nie lubię... Zaraz wpadam w podły nastrój, nic mi się nie chce... No cóż...byle do wiosny!
Dla przeciwstawienia się tej paskudnej aurze coś radosnego.
Kiedy zobaczyłam na blogu by_giraffe Elmo od razu pomyślałam o wielkiej miłośniczce tego czerwonego potwora, mojej córci.
Jak to u mnie, nie od razu się za niego zabrałam. Kiedy w końcu znalazłam czas wygrzebałam czerwoną włóczkę i zaczęłam dziergać. Zrobiłam główkę i przy nosku zaczęły się schody... Ciągle wydawał mi się nieodpowiedniego kształtu i wielkość mi nie pasowała. Robiłam, przymierzałam, wyrzucałam i zabierałam się za następny. Zmieniałam włóczki, ilość oczek... Zrobiłam ich chyba z siedem. To samo było z oczkami. Wciąż były albo za małe albo za duże. Potrwało zanim byłam w miarę zadowolona z nosa i oczu i mogłam przyszyć je do twarzy.
Potem powstały kolejne części ciała. W końcu wszystko pozszywałam. Spojrzałam na mojego tworka i pomyślałam "nie, bez kudełków to jakoś nie tak..." I zaczęłam przeplatać kawałki włóczki przez oczka robótki. Zajęło mi to mnóstwo czasu. Potem te kudły wyczesałam i przycinałam... przycinałam... Gotowy Elmo ma 20cm i wygląda tak


i zbliżenie :)

Radość mojej córki, kiedy dostała gotową maskotkę, wynagrodziła mi każdy dzień, każdą minutę jaką jej poświęciłam.

Pozdrawiam Was cieplutko w to brzydkie, jesienne popołudnie i BARDZO dziękuję ,że jesteście, zaglądacie i komentujecie moje prace.

niedziela, 3 października 2010

Moja część wymianki z Ines

W piątek, po długich oczekiwaniach, Ines odebrała z poczty króliki,które dla niej uszyłam. Mogę więc je już Wam zaprezentować.
Biedna Agusia bardzo długo oczekiwała na tą przesyłkę. Jakoś tak od od razu pechowo się zaczęło... Najpierw popsuła mi się maszyna, potem się pochorowałam , a na koniec jeszcze ten mój "mały" remont... Na szczęście w końcu dotarły i co najważniejsze spodobały się :)
Wedle życzenia przyszłej właścicielki króliki w kolorze niebieskim. Niestety nie były tak pięknie zapakowane, jak prezent od Ines dla mnie, bo to tylko oklejone pudełko po butach... Gdyby jednak Agusia wiedziała ile naszukałam się papieru w kolorze niebieskim (to jej ulubiony) pewnie by mi wybaczyła :)





To tyle o króliczkach :)

Chciałam Wam jeszcze podziękować za wszystkie wpisy pod postem o diabełku. Znowu poczułam tą siłę, której dodają Wasze komentarze.Tęskniłam za tym :)

sobota, 2 października 2010

Diabeł.

Puk... Puk... Jest tam kto? Strasznie zaniedbuję to miejsce...
Byłam zmuszona do małego remontu, który okazał się być remontem dużym. Nie mogę się uporać z bałaganem i zaległościami jakie powstały w jego trakcie. W między czasie jednak codziennie choć na chwilkę zaglądałam na Wasze blogi. No cóż, już taka masochistka jestem. Wchodzę, oglądam, czytam, a potem wściekam się na siebie. Nie dość, że powstają u Was przecudnej urody dzieła, którym moje twory nigdy nie zdołają dorównać, to jeszcze znajdujecie na wszystko czas! Nie wiem co ja w ogóle robię w tak znakomitym towarzystwie :(
Coś tam jednak stworzyłam. Dziś pokażę Wam diabełka. Zaczęłam go ... Och! Już sama nie pamiętam kiedy! Zrobiłam głowę i tak leżała sobie gdzieś w pudełeczku czekając na resztę ciała. Parę dni temu mój mężu miał imieniny, a że diabełek od początku był tworzony z myślą o nim, postanowiłam go wreszcie skończyć.
Diabeł to niezwykły. Lubi jazdę na rolce ....



i szybkie motocykle...





Niestety...wojenna ścieżka też mu nie obca


Taki z niego czort...

Jak zwykle bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej soboty :)